Trabi by trabi-wrc
: 2019-09-08, 21:30
Witajcie,
właśnie po 20-letniej przerwie rozpocząłem przygodę z trabantem.
We wczesnych latach 90 miałem 601s Universal (jego smutny koniec przemilczę), a pod koniec lad 90 kupiłem 1.1 (nie było między nami chemii, a wypadek przyspieszył rozstanie).
Od czasu pożegnania 601 marzyłem żeby jeszcze kiedyś takiego mieć. Mijały lata aż do dziś - kupiłem niemal identycznego universala.
W papierach ma 1972, ale nie trzeba być ekspertem, żeby wiedzieć, że to przeszczep z końca produkcji - ma w zasadzie wszystkie elementy deLuxe - pasy bezwładnościowe, zagłówki, elektryczną pompkę spryskiwacza, grubą kierownicę, pokrywę przestrzeni ładunkowej i 12v instalację.
Właściciel (starszy pan) od ponad 20 lat (auto jeszcze na czarnych tablicach) opowiadał, że kupił w Polsce, ale nie zna historii, a nie ma jakichkolwiek papierów poza dowodem rejestracyjnym.
Niestety nie ma tabliczki znamionowej i będę musiał przejść dodatkowe procedury - trochę się obawiam, czy nie ma jakiejś lipy, która po tylu latach może wyjść na wierzch. Pożyjemy - zobaczymy ;-)
Do rzeczy - samochód od pana emeryta, utrzymany przyzwoicie, wszystkie tapicerki, boczki, spinki oryginalne. Poszycie w stanie dobrym - trochę zaprawek robionych pędzlem na duroplaście. Korozyjnie to jest jakiś ewenement - lekki nalot pod nogami pasażera, więcej na przednim pasie, dużo małuch wykwitów przy rynienkach, lampach tylnych itd. Progi i podłoga od spodu tfu tfu całkiem dobre.
Niestety jakiś czas temu ktoś w pana wjechał i prawe nadkole było spawane - trochę pociągnęło prawe drzwi i prześwituje świat zewnętrzny. Oberwał przy okazji ekonomizer (Niemcy mówią na to "kino dla myszy") i nie działa, bo odpadł z mocowania, które jest pogięte. Gaźnik się połamał od uderzenia i ma nowy (wg pana na obudowie jest napisane, że to z robura).
Poza tym ma zrobioną pompę hamulcową i silnik po generalnym remoncie ok 3000 km temu (3 lata). Samochód ostatnio stał, bo po wypadku cofnięto mu dowód, ale w czerwcu przeszedł przegląd i znów można jeździć. Faktycznie wsiadłem i przejechałem bez komplikacji 300 km do domu - raz się zacięła linka gazu na kilka sekund w pozycji MAX ;-).
Muszę podjąć męską decyzję, czy poprawić niedosiągnięcia i w okresie wiosna-jesień korzystać weekendowo, czy podejść do sprawy radykalnie i włożyć w pojazd więcej czasu i pieniędzy. Na zimę pojedzie na pewno do garażu, w którym ćwierć wieku temu stał jego poprzednik.
Na razie cieszę się jak mały chłopiec ;-)
właśnie po 20-letniej przerwie rozpocząłem przygodę z trabantem.
We wczesnych latach 90 miałem 601s Universal (jego smutny koniec przemilczę), a pod koniec lad 90 kupiłem 1.1 (nie było między nami chemii, a wypadek przyspieszył rozstanie).
Od czasu pożegnania 601 marzyłem żeby jeszcze kiedyś takiego mieć. Mijały lata aż do dziś - kupiłem niemal identycznego universala.
W papierach ma 1972, ale nie trzeba być ekspertem, żeby wiedzieć, że to przeszczep z końca produkcji - ma w zasadzie wszystkie elementy deLuxe - pasy bezwładnościowe, zagłówki, elektryczną pompkę spryskiwacza, grubą kierownicę, pokrywę przestrzeni ładunkowej i 12v instalację.
Właściciel (starszy pan) od ponad 20 lat (auto jeszcze na czarnych tablicach) opowiadał, że kupił w Polsce, ale nie zna historii, a nie ma jakichkolwiek papierów poza dowodem rejestracyjnym.
Niestety nie ma tabliczki znamionowej i będę musiał przejść dodatkowe procedury - trochę się obawiam, czy nie ma jakiejś lipy, która po tylu latach może wyjść na wierzch. Pożyjemy - zobaczymy ;-)
Do rzeczy - samochód od pana emeryta, utrzymany przyzwoicie, wszystkie tapicerki, boczki, spinki oryginalne. Poszycie w stanie dobrym - trochę zaprawek robionych pędzlem na duroplaście. Korozyjnie to jest jakiś ewenement - lekki nalot pod nogami pasażera, więcej na przednim pasie, dużo małuch wykwitów przy rynienkach, lampach tylnych itd. Progi i podłoga od spodu tfu tfu całkiem dobre.
Niestety jakiś czas temu ktoś w pana wjechał i prawe nadkole było spawane - trochę pociągnęło prawe drzwi i prześwituje świat zewnętrzny. Oberwał przy okazji ekonomizer (Niemcy mówią na to "kino dla myszy") i nie działa, bo odpadł z mocowania, które jest pogięte. Gaźnik się połamał od uderzenia i ma nowy (wg pana na obudowie jest napisane, że to z robura).
Poza tym ma zrobioną pompę hamulcową i silnik po generalnym remoncie ok 3000 km temu (3 lata). Samochód ostatnio stał, bo po wypadku cofnięto mu dowód, ale w czerwcu przeszedł przegląd i znów można jeździć. Faktycznie wsiadłem i przejechałem bez komplikacji 300 km do domu - raz się zacięła linka gazu na kilka sekund w pozycji MAX ;-).
Muszę podjąć męską decyzję, czy poprawić niedosiągnięcia i w okresie wiosna-jesień korzystać weekendowo, czy podejść do sprawy radykalnie i włożyć w pojazd więcej czasu i pieniędzy. Na zimę pojedzie na pewno do garażu, w którym ćwierć wieku temu stał jego poprzednik.
Na razie cieszę się jak mały chłopiec ;-)